Historia jednego zdjęcia
Nasza szkoła ma już prawie 100 lat. Ogrom czasu, na który składają się historie naszych uczniów, absolwentów, którym naturalnie towarzyszą uśmiechy, beztroskie zabawy ale także smutki, czy strach. Okazuje się, że dziewczynka ze zdjęcia, także jest częścią historii naszej szkoły. Motyl który przeżył bestialski czas.
Wiadomo było tylko, że ma na imię Tereska i że w 1948 r. zastygła na kliszy Davida Seymoura, fotografa wysłanego przez UNICEF, by dokumentować życie europejskich dzieci po wojnie. Kim była? Co przeżyła? Dlaczego w odpowiedzi na zadanie "to jest dom" namalowała tylko (i aż) jeden wielki bohomaz? Tego przez lata - mimo wielu prób - nikt odkryć nie zdołał, nawet prezes niemieckiej fundacji charytatywnej, która powstała z inspiracji zdjęciem Tereski.
Mimo wcześniejszych niepowodzeń, wyzwanie, jakim było ustalenie tożsamości Tereski, podjął w grudniu 2016 roku mieszkający w Grecji podróżnik i wolontariusz Patryk Grażewicz. Pod koniec lutego br. przyjechał do Warszawy, by sprawę pchnąć naprzód - i właśnie wtedy, zupełnym przypadkiem, poznał dziennikarkę Anetę Wawrzyńczak. W ciągu zaledwie tygodnia wspólnie ustalili, że Tereska była… uczennicą naszej szkoły! W końcu, po przewertowaniu archiwalnych akt uczniów przez dyrektor Elżbietę Nowakowską, udało się dotrzeć do najbliższej rodziny Tereski i rozwikłać wielką zagadkę. Artykuł opisujący przebieg śledztwa i losy Tereski ukazał się 1 kwietnia na łamach "Plus Minus", magazynu weekendowego dziennika "Rzeczpospolita".